Drugi lakier jest z włoskiej firmy Pupa (Lalka po włosku). Po nim się spodziewałam czegoś lepszego od innych moich lakierów. W końcu to bardzo dobra firma kosmetyczna i lakier nie był wcale tani. Za 5 ml dałam 23 zł. Dużo, ale myślałam, że jest wart swojej ceny. Niestety na myśleniu się skończyło. Jego zalety to przepiękny kolor; nienachalny pomarańcz (trochę pastelowy), wygodny uchwyt, ładna buteleczka i po otwarciu może stać 36 miesięcy. Niestety na tym koniec jego plusów. Do całkowitego pokrycia aby nic się nie prześwitywało potrzebuje nałożyć jego aż 3 warstwy! Co jednocześnie wydłuża czas schnięcia do 40 min (to już essence minimalnie szybciej schnie). A pędzelek (ani minus ani plus) ma bardzo podobny jaki jest w Essence colour & go. Jest on minimalnie grubszy i dłuższy. Z zakupu tego jestem średnio zadowolona, ale jak już jest to go na pewno do czegoś wykorzystam.
Paznokcie tym razem pomalowałam najpierw bazą z Sally Hansen Insta- Grip Base Coat. Następnie nałożyłam po 2 lub 3 warstwy lakieru w zależności jaki lakier używałam i na sam koniec poprawiłam top coatem z przyspieszaczem schnięcia z Sally Hansen Insta- Dry. Dziś bez wzorków, tylko połączenie dwóch kolorów. Mimo to uważam, że ładnie to się ze sobą komponują:)
A Wy co o tym sadzicie:)?
Aktualizuje po 7 dniach. Lakier z Essence genialny utrzymał mi się cały ten okres i to bez żadnych odprysków;) Serdecznie polecam ;) Ale niestety ten z Pupy... już po 3 dniach zrobił się połamany, nigdzie nie odpadł ale były widoczne na nim czarne kreski. Niestety za takie pieniądze oczekuje czegoś więcej! Na drugi lakier z tej serii na pewno się nie zdecyduje.
Papa:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz